sesja1

Motto (fragment z uzasadnienia uchwały)

„O miejscu zamieszkania zasadniczo decydują dwie przesłanki faktyczne: przebywanie w znaczeniu fizycznym w określonej miejscowości pod wskazanym adresem (corpus, tj. czynnik zewnętrzny) i zamiar stałego pobytu (animus, tj. czynnik wewnętrzny).” Omówienie – dalej.

Tłem, zarazem osnową rocznicowych obchodów ku czci prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego były obrady XIV sesji Rady Miejskiej. W programie przewidziano kilka ważnych uchwał, w tym (jak zawsze budzące dyskusje) podatkowe, jednak zainteresowanie nimi było takie sobie. Wszyscy po cichu czekali na projekt uchwały odbierającej mandat Kamilowi Olszewskiemu (PiS) oraz na ujawnienie zarzutów wobec przewodniczącego Rady, jakie zostały zawarte w donosie do wojewody.

O co chodzi – bardziej aktywnym obserwatorom polickich spraw publicznych doskonale wiadomo. Najpierw sprawa radnego Olszewskiego.

Kilka miesięcy temu przewodniczący Rady Grzegorz Ufniarz obwieścił, że po otrzymaniu oświadczeń majątkowych „powziął wątpliwości” co do miejsca zamieszkania ww. radnego, uznając, że ten ostatni nie mieszka – jak podawano – na terenie gminy, konkretnie w Pilchowie, a najprawdopodobniej nie mieszkał tam również w chwili zeszłorocznych wyborów. Zatem – zdaniem Grzegorza Ufniarza – nie posiadał tzw. waloru wybieralności.

Jakie były przesłanki takiego wniosku? Tego już Pan przewodniczący nie wyjawił.

Ponieważ radny Olszewski od wyjaśnień się uchylał, przewodniczący Rady zlecił (drogą uchwały) wyjaśnienie tej sprawy komisji rewizyjnej Rady Miejskiej.

Ta ostatnia, w trakcie długotrwałego, kilkumiesięcznego postępowania, wyjaśnić sprawy w oparciu o realne dowody nie potrafiła, „doszła tylko do przekonania”, że radny nie mieszka w Pilchowie. A to dlatego, że zarządca nieruchomości, w której miał mieszkać radny nie ma z nim podpisanej umowy (ale przecież ktoś ma, nikt nie twierdzi, że radny mieszkał w Pilchowie „na dziko”) oraz, że podatki radny płaci w innym urzędzie skarbowym niż ogół mieszkańców gminy. Tak to przynajmniej wyjaśniał Grzegorz Ufniarz.

Z kolei szef komisji rewizyjnej, radny Wiesław Gaweł skarżył się, że cztery instytucje (z ośmiu), do których się zwracano z pytaniami (m.in. policja) problemy komisji zignorowały (nie odpowiedziały na zapytanie), zatem komisji pozostały domniemania.

Wchodząc w sferę utopii (zamiast napisać: wiemy, że nic nie wiemy) autorzy projektu uchwały starali się zachować twarz, więc posłużyli się Bardzo Mądrymi Konstatacjami, twierdząc, że:

„O miejscu zamieszkania zasadniczo decydują dwie przesłanki faktyczne: przebywanie w znaczeniu fizycznym w określonej miejscowości pod wskazanym adresem (corpus, tj. czynnik zewnętrzny) i zamiar stałego pobytu (animus, tj. czynnik wewnętrzny).”

Wniknąwszy (jakimś cudem, ciekawe kto taki zdolny?) w animus (+/- rozum duchowy) i odebrawszy intuicyjnie zamiar radnego, uznano, że z całą pewnością corpus (jedyne znaczenia: ciało, tułów, trzon, trup, albo zwłoki) radnego nie znajdował się pod wskazanym adresem. Nie robimy sobie żartów. To zostało NAPISANE! Cytat wyżej.

Po takim kunsztownym śledztwie orzeczenie mogło być tylko jedno: radny Olszewski w chwili wyborów nie mieszkał, a i obecnie nie mieszka w Pilchowie…

Skoro tak to należy zarekomendować to, co prawdopodobnie chciano od początku: wygaszenie mandatu i wycofanie radnego ze składu rady.

I tak się stało. Sytuacji nie polepszyło sensowne oświadczenie atakowanego radnego, bo mimo precyzji we wskazywaniu błędów logicznych i formalnych w działaniach komisji rewizyjnej nie odniósł się do zasadniczej kwestii: gdzie, u licha, mieszkał/mieszka? Za to kilkakrotnie podkreślił, że miał zdolność do bycia kandydatem na radnego, acz, jak wspomnieliśmy, nie przytoczył argumentów na rzecz takiego orzeczenia.

Radnego bronili (słabo) klubowi koledzy, silne stanowisko zajął Krystian Kowalewski, a potem Adam Sobczyk (obaj: Projekt Police). Zażądali (Krystian) jakichkolwiek dowodów i nadto rozsądku (Adam) przy podejmowaniu decyzji.

Wołanie na puszczy. Rządząca koalicja, z uporem godnym lepszej sprawy, co chciała – osiągnęła. Przyjęto zatem w sprawie  stwierdzenia wygaśnięcia mandatu radnego, stwierdzającą w § 1.: „Stwierdza się wygaśnięcie mandatu radnego Rady Miejskiej w Policach Pana Kamila Olszewskiego w okręgu wyborczym nr 1 z powodu nieposiadania prawa wybieralności.” Przegłosowano.

Tryumf jest pyrrusowy. Nawet kompletny laik w sprawach samorządowych od razu pojmie, że ani komisji rewizyjnej nie przysługują uprawnienia do podjętego przez nią śledztwa, ani radzie miejskiej prawo do orzekania o ważności lub nieważności mandatów radnych wg „widzimisię” grupy „trzymającej władzę”. Za dobrze by to było, gdyby niewygodnych radnych rządząca koalicja mogła swobodnie usuwać. Utratę mandatu rada miejska może jedynie potwierdzić (lub odrzucić) w przypadku zaistnienia okoliczności określonych odrębnymi ustawami (np. wyrok karny, śmierć, decyzja wojewody).

Najlepiej spointował to znany policzanin Wojciech Dudek w komentarzu na Facebooku dotyczącym tej sprawy. Przytaczamy:

Wojtek Dudek „Wg mnie sprawa jest znacznie prostsza niż mogłoby się wydawać. W okresie wyborczym radny złożył odpowiednie zaświadczenia/oświadczenia, które uprawniały go do ubiegania się o mandat radnego. Żadna komisja wyborcza nie miała co do tego wątpliwości i kandydata do wyborów dopuściła. Został wybrany przez wyborców. Jeżeli mielibyśmy tu cokolwiek rozpatrywać, to wg mnie skarżyć jedynie komisje/komisarzy wyborczych o niedopełnienie swoich obowiązków i niech właściwe organy wyjaśniają to z mocy prawa, ale nie Komisja Rewizyjna. W tym przypadku uważam, że Komisja Rewizyjna nie ma i nie powinna mieć uprawnień do badania a tym bardziej orzekania w tej/takich sprawie/sprawach. Głosowanie za przyjęciem uchwały wygaszającej mandat uważam za niesmaczną kompromitację radnych, głosujących za jej przyjęciem.”

Wojciech Dudek, szef Rady Nadzorczej SM „Chemik” niejednokrotnie dał dowody, że zna się na prawie, tu również ma rację. Zatem: co będzie dalej?

W pierwszym rzędzie wojewoda uchyli uchwałę. Brak dowodów, brak uprawnień do jej podjęcia, sprawa oczywista. Gmina może się procesować (sąd administracyjny), lecz – mówiąc kolokwialnie – tej uchwały „nie wygra”. Co może więcej? Ano, zgodnie z poradą Pana Wojciecha, skierować zapytanie do komisji wyborczych na jakiej podstawie (faktycznej) przyjęły prawo radnego Olszewskiego do kandydowania z Pilchowa? Dopiero po otrzymaniu odpowiedzi może ją kwestionować, choć sukces jest nadal mało prawdopodobny. Czy warto wojować i w imię czego wojować? Czas pokaże. Na razie całe zdarzenie odbieramy jako porażkę tak koalicji rządzącej, jak i, personalnie, pana Grzegorza Ufniarza. Co stało na przeszkodzie, aby zamiast komisji rewizyjnej zatrudnić do „wyjaśnienia wątpliwości” jakąś renomowaną kancelarię prawniczą, zamiast wolontariuszy z komisji rewizyjnej?

Nie wiadomo!

No dobrze, powie ktoś, ale jaka jest prawda? Od tego momentu przedstawiamy własny punkt widzenia poparty sporym doświadczeniem i znajomością tematyki samorządowej. Acz nie pretendujemy do nieomylności.

W oświadczeniu majątkowym radnego Kamila Olszewskiego, z początku kadencji oraz po roku 2018 znajdujemy informację o obciążeniu (jego i żony) kredytem hipotecznym, wyraźnie ukierunkowanym na zakup mieszkania.

Jak ktoś bierze kredyt na mieszkanie to je kupuje. Zapewne Państwo Olszewscy, mieszkańcy wynajmowanego lokalu w Pilchowie, rodzinnej miejscowości radnego, takie mieszkanie kupili w Szczecinie. I powoli zaczęli się doń przeprowadzać. Nie musiało być ono pod władztwem I US w Szczecinie (Police i północ Szczecina). Skoro się przemeldowali – inny fiskus może mieć z nimi romans.

Czy fakt przemeldowania determinuje „opuszczenie” Pilchowa? Nie, wg rozstrzygnięć ustawowych meldunek – czynność administracyjna – nie określa miejsca zamieszkania. Czy musieli oddać mieszkanie w Pilchowie? Żadną miarą, takiego obowiązku nie ma, PRL już się skończyła. Zatem mogło być tak, że pan Kamil zdobył mieszkanie w Szczecinie, ale zachował np. podnajem w Pilchowie. Po co? Jego sprawa. Podnajem, czyli nie był stroną w umowach z zarządcą nieruchomości. Proste! Jak konstrukcja cepa.

Będąc równocześnie długoletnim mieszkańcem Pilchowa i mając mieszkanie w Szczecinie mógł odpowiedzialnie twierdzić, ze mieszka w polickiej miejscowości. No bo mieszka, ma dwa miejsca zamieszkania. A skoro tak – mógł uczciwie stwierdzić, że ma prawo do startowania z listy polickiej, bo wciąż jest mieszkańcem tej gminy. Żadnej nieprawidłowości tu nie ma.

W wyborach zebrał prawie 400 głosów. Z tego ponad 70 w Pilchowie i tyleż w Tanowie.  Założenie, że ponad 140 osób głosowało na osobę sobie nieznaną krytyki nie wytrzymuje. Wątpliwości w tej materii są zawracaniem głowy.

I to by było „na tyle”. Uważamy, że pan Grzegorz Ufniarz popełnił błąd, czyli, kolokwialnie, „dał plamę”. Wolno mu, nieomylnych nie ma. Dlaczego jednak rozsądek nie dotarł do serc całej rządzącej koalicji? To jest pytanie o kształt demokracji w Policach, na które w tym momencie odpowiedzi nie ma.

Sprawa Grzegorza Ufniarza

Na tej samej sesji została wniesiona pod obrady uchwała w materii rozstrzygnięcia zasadności donosu złożonego do wojewody (nie wiemy przez kogo) na temat mniemanej działalności gospodarczej przewodniczącego Rady. Chodzi o podejrzenie, że pan Grzegorz prowadzi działalność gospodarczą na mieniu gminy, uczestnicząc w prowadzeniu stołówki – własności jego żony. Brednia oczywista, podobnie jak oczywista zemsta za problemy Kamila Olszewskiego. Niemniej wyjaśnienie okoliczności zostało skierowane do nieszczęsnej komisji rewizyjnej. Aczkolwiek sugestia, że pan przewodniczący Rady rozwozi swoim skuterem elektrycznym pizzę do klientów firmy żony jest piękna. Szkopuł w tym, że nieprawdziwa.

Pointa generalna

Żyjemy w podłych czasach, przykro to rzec, ale stworzonych przez tzw. „dobrą zmianę”. Paszkwile, pomówienia, fałszywe oskarżenia stały się metodą walki politycznej. Vide: sprawa profesora Grodzkiego. Której – de facto – nie ma. Ryba śmierdzi „od głowy”, ale czy my musimy procesom gnilnym podlegać?