screen0

O sprawie już pisaliśmy (8 I), wskazując, że ma charakter rozwojowy. I rzeczywiście tak jest. Jak pamiętamy, 7 stycznia br., redaktor Adam Wosik „popełnił” dwa artykuły. Jeden na stronach Radia Szczecin, drugi na własnej witrynie „Police bez cenzury”. W obu, powołując się  na posiadane dokumenty, utrzymywał, że koalicja rządząca w Policach podjęła działania na rzecz podwyżki diet radnych. Radnym miano dostarczyć projekt uchwały, która – wg domniemań redaktora Wosika – miała wejść pod obrady na styczniowej sesji (22 I 2018).

Na tę informację tę ostro zareagował Grzegorz Ufniarz, przewodniczący Rady Miejskiej w Policach. Sporządził „Oświadczenie”, w którym jednoznacznie zaprzeczył jakoby rozsyłał jakiś projekt uchwały we wskazanej sprawie, stwierdzając bez ogródek, że „A. Wosik kłamie”. „Oświadczenie” wysłał do obu redakcji z żądaniem sprostowania. W przypadku niesprostowania fałszywej informacji przewodniczący Rady Miejskiej zagroził pomawiającym procesem sądowym.

Radio Szczecin, wprawdzie wskazało, że pismo przewodniczącego nie nosi formalnych cech sprostowania, ale, nie wchodząc w szczegółową dyskusję, „Oświadczenie” zamieściło pod tekstem pana Adama.

Ten ostatni zareagował inaczej. W internecie (FB, replika autonomicznej strony „Police bez cenzury”) zamieścił klip filmowy „Tonący brzydko się chwyta”, w którym przykładnie zrugał „Oświadczenie”, że nie ma formalnych cech sprostowania, po czym przedstawił widzom projekt uchwały, który stał się podstawą obu artykułów. I zapowiedział kontynuację tematu.

screen1 screen2

Tryumf był jednak krótkotrwały. W środę, 16 stycznia, podczas cyklicznego spotkania z policzanami za pośrednictwem Facebooka (tzw. live chat, przekaz filmowy i odpowiedzi na pytania), Grzegorz Ufniarz m.in. odniósł się do enuncjacji redaktora Wosika.

screen3

Stwierdził, że może uznać niedostatki formalne swojego „Oświadczenia” jako formy sprostowania, niemniej postawa Radia Szczecin go zadowala i sprawę uważa za załatwioną. Co innego „Police bez cenzury”, ponieważ red. Wosik w wyemitowanym klipie bardzo mocno podkreślał niezależność obu swoich publikacji (radio i witryna). Niewiele pomoże fakt, że mimo krytyki formy „Oświadczenia” w kilka dni później, po cichu, umieścił je i na swojej witrynie.

Ważniejsze jest co innego.  Grzegorz Ufniarz nie ma wątpliwości, że redaktor Wosik posłużył się fałszywką. Przewodniczący Rady Miejskiej wskazał kilka cech dowodzących, że „kwit” pana Adama nie ma żadnego znaczenia i urzędowym dokumentem z całą pewnością nie jest. Nie ma pieczęci, podpisów, bardzo ważnego wskazania kto z tym projektem występuje, uzasadnienia i – niezbędnej – sygnatury radcy prawnego. Pomijając już oczywiste błędy pisarskie w prezentacji podstawy prawnej.

Wieloletni radny, dziś przewodniczący Rady Miejskiej Grzegorz Ufniarz może nie być biegły w różnych zawiłościach formalnych dotyczących kształtu sprostowań, ale na procedurze związanej z powstawaniem projektów uchwał zna się na pewno. Tym bardziej że nawet najdrobniejszy błąd może być przyczyną zakwestionowania potencjalnego aktu prawa lokalnego. Dodatkową okolicznością jest fakt, że żaden z radnych nie potwierdza jakoby wspomniany projekt otrzymał.

W tej sytuacji wniosek jest jeden. Koronny „kwit” redaktora Adama Wosika został sfałszowany, prawdopodobnie metodą „kopiuj” – „wklej” znaną każdemu użytkownikowi komputera. Sprawa zrobiła się poważna, bo nie chodzi jedynie o kłamstwo i proces cywilny, ale o fałszerstwo mające stworzyć wrażenie istnienia urzędowego dokumentu, a to już może być przedmiotem dociekań prokuratora.

Grzegorz Ufniarz nie wypowiedział się ani słowem na temat domniemanego autora fałszywki. Potwierdził jedynie, że przygotowuje pozew do sądu i postanawia powalczyć o swoje dobre imię.

Jeżeli do tego dojdzie redaktorowi Wosikowi zwyczajnie współczujemy. Albo musi przyznać, że sam ów niby-dokument spreparował, albo musi wskazać od kogo go otrzymał. W obu wypadkach, jak to mówią „mogiła”. Jeśli powie, że mniemany projekt przygotował sam – sprawę sądową natychmiast przegrywa i oprócz spełnienia roszczeń powoda poniesie z pewnością konsekwencje służbowe.

Jeśli wskaże „dostawcę” fałszywki – może być jeszcze gorzej. Wybuchnie wielki skandal o zabarwieniu politycznym i widmo prokuratora przyoblecze się w ciało.

Co będzie dalej? Jak tylko otrzymamy nowe informacje – z pewnością je opiszemy.