Miał rację stary Szekspir, twierdząc, że „są rzeczy na niebie i na ziemi, o których nie śniło się filozofom”. W najśmielszych marzeniach nie przypuszczaliśmy, że Bogna Czałczyńska – feministka, aktywistka Kongresu Kobiet, liderka ruchu „Dziewuchy dziewuchom”, a nadto pełnomocniczka Marszałka ds. kobiet i równego traktowania, na niespełna dwa miesiące przed wyborami podejmie akcję, która przysporzy znacznego poparcia radnemu szczecińskiej RM, Dariuszowi Mateckiemu, kandydatowi PiS do polskiego parlamentu. A było to tak…
Od kilku tygodni na Facebooku, a od tygodnia w szczecińskim dodatku „Wyborczej”, szeroko nagłaśniano akcję wieszania dziecięcych bucików na ogrodzeniach instytucji, których przedstawiciele dopuścili się grzechu pedofilii. W Polsce, jeżeli wierzyć tej samej „Wyborczej”, ich wachlarz jest całkiem spory, bo ujawnione przypadki w środowiskach klerykalnych to tylko wierzchołek góry lodowej. Kolejne sygnały dochodzą ze sfer artystycznych, środowisk oświatowych, sportowych, wychowawczych, słowem z wszystkich, gdzie są dorośli, są dzieci, a nie ma skutecznej kontroli.
Gdyby pani Bogna et consortes swoją akcję ukierunkowała na rzeczywisty problem, jakim jest krzywda dzieci – aktywność zasługiwałaby na szacunek, będąc godną pochwały. Niestety tak się nie stało. Problem pedofilii został pominięty, a rzeczywistą treścią pikiety – manifestacji przeprowadzonej 25 sierpnia 2019 r. było wyrażenie nienawiści wobec instytucji i społeczności rzymskokatolickiego Kościoła.
Aby to uwypuklić pikietę zwołano w niedzielę, 25 VIII, o godz. 12, na chodniku przed wejściem do sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa, przy placu Zwycięstwa w Szczecinie. Przybyło ok. 25 osób, niektóre dobrze znane, np. liderka „Lambdy” (tęczowi) – Monika Pacyfka Tichy, czy radny RM Szczecina Przemysław Słowik (Nowoczesna) – foto wyżej.
Przekaz był jednoznaczny, widoczny na transparentach: nie chodzi o pedofilię, ale o atak na Kościół w ogólności, a Księży Chrystusowców prowadzących parafię w sposób szczególny, z racji dawno już osądzonych występków byłego ich współbrata, za które pokrzywdzonej zapłacili karę w wysokości miliona złotych (wyrok sądowy), lecz wnieśli o kasację i sprawa jest niezakończona.
Porę pikiety wybitnie źle wybrano. Tuż przed dwunastą skończyła się jedna Msza święta, o 12.30 miała się zacząć kolejna, a wierni największej szczecińskiej parafii nie są przyzwyczajeni do niedzielnego lżenia Kościoła.
Co więcej, nadeszły posiłki. Kandydujący do sejmu radny szczecińskiej Rady Miejskiej Dariusz Matecki już kilka dni wcześniej zapowiadał, że nie dopuści do ataku na Kościół i świątynię. I rzeczywiście, nie tylko przybył sam, ale pojawiła się grupa dwudziestu kilku mężczyzn, spokojnych lecz wyraźnie niechętnych pikiecie. Przybyły też „siły” stricte kościelne, m.in. ksiądz Tomasz Kancelarczyk, założyciel „Bractwa Małych Stópek” i szef fundacji o tej samej nazwie, w towarzystwie kilku kapłanów i aktywistów stowarzyszenia.
Korzystając z okazji, przy wejściu do kościoła pojawiły się stanowiska zbierających podpisy poparcia dla kandydatów PiS do parlamentu w nadchodzących wyborach.
Na słowne starcie nie trzeba było długo czekać. Zaraz po dwóch wypowiedziach liderek pikiety energiczną ripostę wystosował radny Matecki i szybko udowodnił, to, co od początku było oczywiste, że paniom nie chodzi o dzieci, ale o wyrażenie nienawiści do Kościoła. Wymusił też oddanie jednej czy dwóch par przyniesionych bucików „dla potrzeb dzieci ocalonych od aborcji”, bo zbiórkę pod tym hasłem prowadził ks. Kancelarczyk.
Kulturalny dialog radnego zastąpiły ostre polemiki przedstawicieli dwóch obozów. Pikieciarze już nie ukrywali swojej niechęci do Kościoła i ludzi wierzących, spór stawał się coraz bardziej gorący, w pewnym momencie tylko obecność policji zapobiegła nieuchronnym w innych okolicznościach rękoczynom.
Był jednak zrozumiały, choć nieoczekiwany „skutek uboczny” awantury. Wierni, wychodzący po Mszy św. i przychodzący do kościoła, słysząc istotę sporu zaczęli ustawiać się w kolejce do podpisania list poparcia dla kandydatów PiS do parlamentu. Publiczna funkcja pani Czałczyńskiej (pełnomocnik Marszałka) oraz obecność radnego Słowika (KO) przedwyborczą decyzję u wielu przyspieszyła. Radny Matecki powinien być wdzięczny pani Bognie za nieoczekiwaną (a i niezamierzoną) pomoc.
Widząc, że nadciągają wierni na kolejne nabożeństwo, tłum gęstnieje, a nic się nie wskóra – organizatorzy pikiety (wraz z nimi obóz przeciwny i dziennikarze) wyruszyli w kierunku kościoła św. Jana Chrzciciela przy ul. Bogurodzicy. Tu rozwinęli transparenty i próbowali zawiesić buciki na ogrodzeniu okalającym pomnik Prymasa Tysiąclecia – Stefana kardynała Wyszyńskiego. Na to jednak zdecydowanie i energicznie nie pozwolili przedstawiciele obozu przeciwnego.
Widząc, że cała akcja sczezła na panewce – organizatorzy pikiety przed czasem (12.45) ją rozwiązali i wg zapowiedzi „udali się na kawę”.
Komentarze