Temat niewygodny, więc przemilczany. Tymczasem istotny. W Polsce, niezależnie od oficjalnych statystyk, wciąż tłumy ludzi uczestniczą w niedzielnej Mszy św. I bardzo dobrze. Jest jednak pewne „ale”. Elementem (niekoniecznym, ale powszechnie stosowanym i akceptowanym) posoborowej liturgii jest „znak pokoju”. Ma on różne formy, od skłonu głową i formy ukłonu, połączonego z serdecznym uśmiechem, poprzez podanie ręki, po rzadziej stosowany: „pocałunek pokoju”. Ładny gest, godzien uznania, niemniej nie we wszystkich formach. (rozwiń, czytaj dalej)
Nawet w normalnych okolicznościach mamy sezonowe zagrożenie grypą, anginą i innymi zakażeniami. A cóż powiedzieć teraz, kiedy świat ogarnia epidemia „koronawirusa”? Bez żadnej przesady można stwierdzić, że każdy fizyczny kontakt z obcym człowiekiem może być zagrożeniem.
Niedawno, coś trzy tygodnie temu, sam uczestniczyłem w takiej sytuacji. Byłem w kościele z żoną. Przed nami siedział zasmarkany, kaszlący człowiek, bezustannie walczący ze swą przypadłością i zasłaniający kichanie i kaszel dłonią. Trudno. Tak bywa. Szczerze współczułem.
Ale nadeszła pora „znaku pokoju” i pan ten, bez żenady i zastanowienia, wyciągnął ku nam rękę. Jako osobnik o mocno rozwiniętej asertywności gest ten zablokowałem, mówiąc głośno: „Nie podajemy dłoni!”. Poskutkowało, ale ze spojrzeń sąsiadów pojąłem, że uznali mnie za chama. Po prawdzie „dynda mi” takie mniemanie, chociaż przyjemne nie jest. Niemniej konformizm byłby w tym wypadku błędem, bo niby dlaczego, dla konwenansu, miałbym z małżonką zarazić się i chorować? To sprzeczne z piątym przykazaniem.
Spostrzeżenie niby oczywiste, ale jeszcze nie usłyszałem uwagi celebransa: „Drodzy Państwo, w związku z epidemią grypy (koronawirusa itd.) sugerujemy wyrażanie „znaku pokoju” jedynie uśmiechem i ukłonem, bez podawania dłoni, czyli kontaktu fizycznego”. Tak trudno to powiedzieć?
Nie sądzę, zalecam zatem myślenie! A sam, w dobie zagrożenia, ręki nikomu (poza żoną) nie podam i żonie na taki uścisk z obcymi nie pozwolę. O „braterskim pocałunku” proszę nawet nie marzyć!
Z góry przepraszam wszystkich „oburzonych”. J.A.Kłys
Komentarze