Wczoraj (11 września) w Miejskim Ośrodku Kultury został zorganizowany oficjalny wernisaż wystawy fotografii Zdzisława Beksińskiego. Obejmuje ona kilkadziesiąt zdjęć: 50 to fotografie czarno-białe, z wczesnego okresu twórczości, czyli z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX w. Pozostałe 12 to komputerowe fotomontaże z ok. dziesięciu ostatnich lat twórczości artysty. Wystawa została zainstalowana 5 września, ekspozycję zaplanowano do 27 IX. Wstęp wolny, można ją spokojnie obejrzeć w godzinach otwarcia placówki. I tak, jak zatytułowaliśmy, jest to wystawa dla koneserów. (Winieta – albumy prezentujące twórczość Beksińskiego udostępnione w trakcie wernisażu)
Aby odebrać przekaz potrzebna jest szersza wiedza, dotycząca zarówno życia oraz zainteresowań artysty, jak i pewnych kierunków poszukiwań twórczych charakterystycznych dla połowy XX stulecia. Nam znaczna część fotogramów skojarzyła się z turpizmem, kierunkiem najsilniej uwydatnionym w poezji, ale obecnym również w muzyce i sztukach plastycznych, fotografii nie wyłączając. Turpizm (od łacińskiego słowa turpis, czyli brzydki) był próbą celowego wprowadzenia do utworów elementów brzydoty (antyestetycznych): kalectwa, choroby, śmierci w celu wywołania szoku estetycznego. Nawiązanie do tego nurtu zdaje się być czytelne w zaprezentowanych fotografiach Beksińskiego, a jeśli głębiej wnikniemy w jego inną twórczość – elementy turpistyczne znajdziemy również w jego wielu obrazach.
Dużo trzeba by na ten temat napisać, dywagacje pominiemy, bo znacznie wykraczają poza notatkę dotyczącą wystawy. Zdzisław Beksiński był twórcą niebywale interesującym, a zarazem postacią tragiczną, co zresztą podkreśliło morderstwo kończące jego ziemską pielgrzymkę. Niżej prezentujemy kilka reprodukcji z polickiej wystawy, spreparowanych (podpisy, bo są istotne, wciągnęliśmy w przestrzeń zdjęć), ale dość dobrze ilustrujących postawioną tezę.
Komentarze