Piękna, słoneczna pogoda towarzyszyła sobotniej (24 VIII) edycji Jarmarku Augustiańskiego w Jasienicy. Imprezę rozpoczęła tradycyjna parada historyczna – przemarsz uczestników ulicą Piastów na teren błoń opodal ruin średniowiecznego klasztoru. Filmowy zapis tego momentu zamieściliśmy wyżej, dalsze refleksje w drugiej części notatki (rozwiń).
Zgodnie ze zwyczajem, oficjalnego otwarcia Jarmarku dokonał Burmistrz Polic Władysław Diakun w towarzystwie dyrektor MOK – pani Anny Ryl i grona samorządowców, czytających fragmenty powitalnego orędzia. I ten moment zapisaliśmy w formie filmowej.
Część oficjalna dobiegła końca, XIII Jarmark Augustiański potoczył się naturalnym trybem. Ogólne wrażenia przedstawiamy w formie fotomigawek – komentowanego fotoreportażu, na koniec pokusimy się o kilka zdań podsumowania.
Korowód
Rozpoczął się z niewielkim „poślizgiem”, jakiś kwadrans po godzinie 12. Tradycyjne, historyczne stroje, zorganizowane grupy: samorządowców i „wojów”, ale odnieśliśmy wrażenie, że – w porównaniu z latami ubiegłymi – wzięła w nim udział mniejsza liczba uczestników.
Część oficjalna – rozpoczęcie
„Wprowadzenie do Jarmarku”. Czytali je ze sceny kolejno: Burmistrz Polic, Jolanta Zacharska – przewodnicząca RO nr 3, wiceburmistrz Maciej Greinert, Anna Ryl – dyrektor MOK i Witold Król – były, wieloletni przewodniczący RM w Policach. Niżej – próba wspólnego zdjęcia uczestników ulicznej parady. Bez szans na objęcie obiektywem.
Migawki
Podczas jarmarku najwięcej atrakcji przewidziano dla dzieci. Wielkim zainteresowaniem cieszył się plenerowy teatrzyk lalkowy, z akompaniamentem muzycznym na dawnych instrumentach, ale ciekawych propozycji było znacznie więcej, w tym „strefa zabaw plebejskich”, strzelanie z łuku oraz stanowisko sokolników.
Jak zawsze zainteresowaniem cieszyły się pokazy (i nauka) różnych rzemiosł, a także zajęcia plastyczne z zakresu ceramiki artystycznej.
Handel i gastronomia
Oferta handlowa skromna. Uwagę skupiało stoisko z markowymi miodami (drogo, oj drogo), przy innych propozycjach (np. książki, bodaj jedno stoisko z rękodziełem i jedno z zabawkami) klientów wielu nie było.
Oferta gastronomiczna niewielka (jeżeli chodzi o zróżnicowanie propozycji), ale wystarczająca. Duże stoisko z szaszłykami itp. rarytasami, ceny – jak to na jarmarku, spore. Dalej: kuchnia polowa serwująca grochówkę, stoisko z „pajdą chleba” i chyba tylko jedno stoisko z piwem. Może jakaś oferta umknęła naszej uwadze. Do propozycji gastronomicznych należy zaliczyć również wyroby stoisk „średniowiecznych”. Podpłomyki i rozmaite sałatki z niecodziennych, a prostych, łatwo dostępnych surowców (ziemniaki, kasze, cebula, olej). Fotografia wyżej.
Próba podsumowania
Na XIII Jarmarku Augustiańskim spędziliśmy ponad dwie godziny. Ten czas wystarczył na udział w części oficjalnej i rejestrację „oferty dnia”. Jak wypadła? Uczucia mamy lekko mieszane. Propozycje – jakie było nam dane oceniać, były markowe, a rozmaite występy – perfekcyjne. Nie dotrwaliśmy do wszystkich atrakcji (mamy na myśli np. walki wojów), ale nie zmienia to naszej ogólnej oceny, że brakowało nam gwiazd. Takich „fajerwerków”, na scenie lub w plenerze, na które chce się czekać i które tworzą jakby węzłowe punkty dnia. Bo jeśli zaczęliśmy jarmark od południowej parady, a chcielibyśmy np. doczekać wieczornego koncertu organowego w kościele (późno, bodajże 19.45) to coś w tym czasie trzeba robić. Może koncert organowy mógłby być zorganizowany wcześniej (przed, a nie po wieczornej Mszy św.), może dawałoby się powrócić do występów sławnych zespołów grających muzykę dawną, może można zaprezentować popisy „kuglarzy i linoskoczków” (średniowiecznych jarmarków element wręcz konieczny), a może dałoby się wprowadzić stały element edukacyjny, np. prelekcję na temat dziejów miejsca, kościoła i klasztoru. To tylko luźne myślenie, propozycja pozwalająca udoskonalić lubianą imprezę.
Komentarze