W pogodny czwartkowy wieczór, 23 maja, w Transgranicznym Ośrodku Edukacji Ekologicznej (TOEE) w Zalesiu, został zorganizowany wernisaż prac dwóch autorów specjalizujących się w fotografii dzikiej przyrody. Przemysława Wójcika ze Szczecina oraz Fernando Franza Schmidta z Torgelow. Obaj fotografują głównie dzikie zwierzęta na łonie natury. Tematem wystawy złożonej z kilkudziesięciu wielkoformatowych fotografii (a jak się później okazało: ich cyfrowych reprodukcji) była fauna Puszczy Wkrzańskiej. I rzeczywiście była, lecz tylko jako tło – sztafaż całkiem innych wydarzeń.
Z lewej – Przemysław Wójcik, z prawej Fernando Franz Schmidt,
w środku Wojciech Szlachcikowski
Artyści byli, choć jakby ich nie było. Zdaniem pomysłodawcy wystawy, Wojciecha Szlachcikowskiego, emeryta z Mierzyna, któremu pozwolono ustawić się w roli jej komisarza, fotograficy nie chcieli się wypowiadać. Krótko scharakteryzowani przez ww. pokazali się publiczności, otrzymali porcję oklasków i po bukiecie kwiatów, po czym „zeszli ze sceny”, choć pozostali na sali. A mniemany „wernisaż” wypełniły wypowiedzi ważnych person przybyłych na spotkanie. Nadleśniczego Tomasza Kuleszy (Nadleśnictwo Trzebież) i Petera Neumanna, szefa Nadleśnictwa Rothemühl, którzy mówili o Puszczy Wkrzańskiej oraz Alfonsa Heimera, byłego burmistrza Blankensee, emerytowanego oficera Bundeswehry i Wielonarodowego Korpusu Północny Wschód w Szczecinie, który mówił o współpracy polsko-niemieckiej. Przemówienia poprzedziła krótka etiuda filmowa poświęcona faunie Puszczy Wkrzańskiej, której współwykonawcą był Przemysław Wójcik.
Na zdjęciach, od góry: otwarcie wystawy – gości witają: Anna Ryl – MOK, Burmistrz Polic – Władysław Diakun i Wojciech Szlachcikowski. Z prawej strony – tłumaczka, Urszula L. Niżej: Tomasz Kulesza – nadleśniczy Nadleśnictwa Trzebież i Peter Neumann, nadleśniczy Nadleśnictwa Rothemühl.
Wszystko to było spójne, ale nie jako wernisaż wystawy lecz minikonferencja na temat Puszczy Wkrzańskiej. O fotografiach, poza wskazaniem, że cyfrowe reprodukcje, do złudzenia przypominające fotografie, wykonała znana szczecińska firma Printshop, goście nie dowiedzieli się nic. Ani słowa o technice, ani słowa o sprzęcie, bardzo mało o biografii i dokonaniach, nic o zainteresowaniach i przyszłych planach autorów. Można było obejrzeć doskonałe zdjęcia, ale właściwie nawet nie było okazji do rozmów z autorami. Tymczasem istotą wernisażu jest prezentacja dzieł i ich twórcy lub twórców, jako temat główny i podstawowy. I to nie na zasadzie, że obrazy, czy fotografie wiszą sobie na ścianie, z tytułem i podpisem wskazującym kto je wykonał.
Na zdjęciach – niektórzy znani goście. Jarosław Burba – Burmistrz Nowego Warpna z małżonką, Cezary Arciszewski – przewodniczący Rady Powiatu Polickiego, Witold Król – delegat Polic w Euroregionie Pomerania, Sandra Nachtweih – Burmistrz Pasewalk
Wydaje się, że opisane nieporozumienie wiąże się z niewłaściwym podziałem ról. Pan Szlachcikowski, ekonomista z wykształcenia, na emeryturze poczuł potrzebę spełniania misji kulturalnej m.in. poprzez inicjowanie rozmaitych wystaw artystycznych. Różnej rangi. W domach dziecka, izbach pamięci, kościołach, szkołach etc. Określany jest mianem „inicjatora”, co oznacza organizowanie przychylności rzeczywistych patronów, w opisywanym wyżej przypadku głównie Gminy Police i Miejskiego Ośrodka Kultury. Cześć mu i chwała, niemniej, mimo wielu talentów, specjalistą od promocji sztuki raczej nie jest. Stąd „zgubienie” autorów i ich dokonań podczas czwartkowego „wernisażu”.
Wystawa zaistniała, będzie ją można oglądać (a warto) do końca września 2019 roku. Sylwetki Przemysława Wójcika i Fernando Franza Schmidta daje się poznać za sprawą autorskich stron internetowych.
Pewną wiedzę o wystawie wniosą zamieszczone niżej zdjęcia. Z góry zastrzegamy: fatalne. Nie mamy prawa ściągać ich ze wskazanych stron internetowych, możemy tylko zaprezentować to, co zobaczyliśmy w Zalesiu. Lecz z prezentacją jest spory kłopot. Błyszczące (laminat) zdjęcia działają jak lustro, odbijając fotografującego oraz obecnych na sali. Próbowaliśmy sobie z tym jakoś poradzić, wykonując reprodukcje pod kątem, albo prezentując jedynie fragmenty zdjęć, niemniej wynik do najlepszych, a nawet dobrych nie należy. Nawiasem mówiąc główna sala w TOEE powinna mieć zmienione oświetlenie, ruchome żaluzje albo zasłony na oknach i – jak twierdzą profesjonaliści – inne ramy (sposoby eksponowania) obrazów. Bo kłopoty związane z wykonywaniem zdjęć występują również i przy innych wystawach.
Komentarze