Wiele hałasu narobiło Radio Szczecin (3 IV br.) donosząc o zakwestionowaniu przez biuro prawne wojewody kilku zapisów w jedenastu statutach sołectw, przyjętych na sesji polickiej Rady Miejskiej 28 lutego 2019 roku.
Jak poinformował opinię publiczną przewodniczący Rady Miejskiej – Grzegorz Ufniarz (4 IV 2019 ):
„Wojewoda zachodniopomorski stwierdził nieważność postanowień § 16 ust. 1, ust. 2 i ust. 4 w każdej z ww. uchwał. Wynikało z nich, że w przypadku zgłoszenia tylko jednego kandydata na sołtysa, nie przeprowadza się głosowania, a kandydata uznaje się za wybranego. Analogiczne zapisy dotyczyły wyborów do rad sołeckich.
Stwierdzenie nieważności powyższych zapisów oznacza, że (…) głosowanie odbywać się będzie w każdym przypadku – niezależnie od liczby zgłaszanych kandydatów.”
Statuty były jednobrzmiące, więc zakwestionowany zapis powielał się w każdym akcie prawnym. Wątpliwości co do jego zgodności z postanowieniami art. 36 ustawy o samorządzie gminnym podniósł, jeszcze przed głosowaniem nad uchwałami, policki radny Prawa i Sprawiedliwości Kamil Olszewski. Odpowiedziała na nie sekretarz gminy, Agnieszka Komor, podkreślając, że zapisy były opiniowane przez wytrawnych prawników i zostały uznane za prawidłowe. Tym samym uchwały poddano głosowaniu i zostały przyjęte przez Radę.
Zgodnie z tym, co podał Grzegorz Ufniarz, nadzór wojewody zakwestionował zapisy paragrafu 16. Należy domniemywać, że nie uczynił tego sam z siebie, ale z powodu wskazania problemu. Przez kogo? Mniejsza o to. A dlaczego tak twierdzimy?
Zakwestionowane zapisy dotyczyły 11 uchwał. Lecz sołectw mamy 12. Przypadek zdarzył, że statut sołectwa Dębostrów został uchwalony wcześniej, 28 sierpnia 2018 roku i opublikowany – bez żadnych zastrzeżeń – w Dzienniku Urzędowym Województwa Zachodniopomorskiego, w dniu 18 września 2018 r. jako pozycja 4185. Statut ten zawiera dokładnie taki sam (!) § 16, którego wskazane zapisy obecnie nie spodobały się prawnikom wojewody. W tej sytuacji sekretarz Agnieszka Komor miała pełne prawo odpowiedzieć radnemu Olszewskiemu, że zapisy kolejnych uchwał statutowych były poddane wnikliwej analizie prawnej. Dlatego mocne słowa redaktora Adama Wosika z Radia Szczecin, który przyjęte uchwały nazwał „bublem prawnym”, podobnie jak różne wydziwiania na portalach społecznościowych są bezzasadne. Jeśli ktoś miałby być adresatem takich sformułowań to – jeśli już – tylko biuro nadzoru wojewody. Nie można we wrześniu 2018 r. publikować w Dzienniku Urzędowym uchwały ze wspomnianym zapisem jako jak najbardziej poprawnej, a w kwietniu roku następnego te same zapisy uznawać za niezgodne z prawem. Gminy mają prawo pokładać zaufanie w kompetencjach prawników wojewody i raz uznany akt prawny uważać za wzorcowy.
A o co naprawdę chodzi?
W warunkach polickich o sytuację dość rzadką, niemniej możliwą, za to dość często występującą w mniejszych gminach w kraju, że o funkcję sołtysa ubiega się tylko jeden kandydat, a liczba kandydatów do rady sołeckiej jest mniejsza lub równa ilości przewidzianych w niej osób. Statuty wielu gmin przyjmowały zapisy w postaci takiej jak zaproponowane w Policach, biura nadzorcze niektórych wojewodów je kwestionowały, sprawa niekiedy trafiała do sądu administracyjnego. I właśnie, pomimo braku w Polsce prawa precedensowego, rozstrzygnięcie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku z 22 marca 2018 r. sygn. akt III SA/Gd 97/18 „po cichu” stało się wzorcowym.
Sąd przyznał rację wojewodzie, uznając, że:
„– Wyłączenie trybu wyborczego (głosowania) dopuszczalne jest wyłącznie wtedy, gdy wynika to wprost z przepisów ustawy – podkreślił WSA w Gdańsku.
W uzasadnieniu swego orzeczenia sąd wskazał przede wszystkim, że zgodnie z treścią art. 36 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym sołtys oraz członkowie rady sołeckiej wybierani są w głosowaniu tajnym, bezpośrednim, spośród nieograniczonej liczby kandydatów, przez stałych mieszkańców sołectwa uprawnionych do głosowania.
Omówione interpretacje mają pewne niedostatki. Nie określają bowiem technicznej strony sposobu głosowania w przypadku jednego tylko kandydata na sołtysa. W przypadku kilku – sprawa jest prosta, zaznaczenie konkretnej (lub żadnej) kandydatury. W przypadku jednego kandydata – pytanie musi być postawione: jesteś „za”, „przeciw” (względnie: tak – nie)? A jak to potem obliczyć?
Zdaniem ekspertów nie chodzi o większość bezwzględną, ale o przewagę głosów na „tak” wobec głosów na „nie”. Głosy wstrzymujące się w tej sytuacji pomija.
W przypadku członków rady sołeckiej, kiedy chętnych jest mniej niż skład przewidziany statutem – głosowanie rzeczywiście wydaje się być bezprzedmiotowe, chyba że każdą kandydaturę będzie się rozpatrywać jak sołecką, czyli „tak” i „nie” i tak samo oceniać wyniki. Ale i ta metoda ma wadę. Po pierwsze nie wynika z żadnych uregulowań prawnych, po drugie może się zdarzyć, że w bardzo skłóconych, małych środowiskach członkowie rady sołeckiej długo nie zostaną wybrani. Płynie stąd jeden wniosek: należy dbać, by kandydatur do rady sołeckiej zgłaszano zawsze więcej niż przewidywana statutem liczba członków tego ciała. Wówczas zostaną przeprowadzone normalne wybory większościowe.
Komentarze