A

Oczekiwana przez wielu obserwatorów polickiego życia politycznego powyborcza debata dwóch szefów powiatowych struktur partyjnych: Mariusza Różyckiego z PiS oraz Janusza Szwyda z Koalicji Obywatelskiej („na co dzień” chodzi o szefa PO), miała miejsce we wtorek, 15 października, przed kamerami polickiej telewizji internetowej „HB”. Dość długie spotkanie miało podsumować kampanię i wynik wyborów w Polsce, Policach i w regionie.

Panowie przystąpili do debaty z założeniem maksymalnej kurtuazji w rozmowie, co zresztą udało się im bez trudu zrealizować. Ponieważ „jaki jest koń, każdy widzi” oceniano przede wszystkim wyniki w skali powiatu i Polic.

B

Jak wiemy, w powiecie polickim, zwyciężyła Koalicja Obywatelska (niezwykła przewaga w Dobrej), natomiast w samych Policach, pewnym zaskoczeniem było zwycięstwo PiS, bowiem jak dotąd PO nie notowała w stolicy gminy porażek. Szukając przyczyn Mariusz Różycki wskazał na dobre wyniki Kazimierza Drzazgi i Jolanty Toboły, z kolei Janusz Szwyd (foto wyżej) pochwalił (mimo skromnej liczby głosów) „chrzest bojowy” Joanny Napiwodzkiej oraz Damiana Walczaka, widząc w nich obiecującą zapowiedź przyszłych sukcesów politycznych.

Pytany o ocenę startu niegdysiejszego policzanina, Piotra Misiły, wskazał na kontrowersyjność postaci, nikłą (bo utraconą, 168 głosów – przyp. redakcji) popularność w Policach, a także na fakt, że globalny wynik byłego, dobrze reklamowanego posła, to raptem 1014 głosów w całym okręgu wyborczym.

Czy były kontrowersje? Były, ale niewielkie. Pierwsza dotyczyła wpływu Kościoła na wynik wyborów. Janusz Szwyd wskazał wsparcie jakie Kościół instytucjonalny udzielił Prawu i Sprawiedliwości ze szkodą dla innych ugrupowań. Przeciw tej tezie dość ostro zaprotestował Mariusz Różycki (foto niżej), twierdząc, że żadnych takich zjawisk nie zaobserwował.

C

W tym miejscu polemika między panami się skończyła, ale znów głos musi zabrać redakcja „MP”. Mariusz Różycki się myli. Pod kilkoma*) kościołami zbierano najpierw podpisy na listach poparcia dla kandydatów PiS, potem rozdawano ulotki, a wreszcie czytano Komunikat metropolitalnej Kurii Biskupiej, następującej treści:

W dniu wyboru przedstawicieli zasiadających w polskim parlamencie Ksiądz Arcybiskup Metropolita prosi, aby podczas liturgii Mszy Świętej w niedzielę, 13 października br. do modlitwy wiernych dołączyć wezwanie o światło Ducha Świętego dla wyborców:

„Módlmy się w intencji wszystkich biorących udział w wyborach do polskiego parlamentu, aby świadomi moralnej odpowiedzialności za tę decyzję, wpływającą na jakość dalszego życia publicznego w naszej Ojczyźnie, głos swój oddali, poddani Duchowi Świętemu, na osoby wyraźnie reprezentujące katolickie wartości w życiu społecznym i gospodarczym oraz zatroskane o małżeństwo i rodzinę”.

Niby niewinne, mądre wezwanie w rzeczywistości wpisało się w ogólnopolską narrację Episkopatu, który postanowił zawalczyć o wynik wyborczy starą techniką robienia „wrzodu w sumieniu” poprzez wymyślenie „grzechu wyborczego”. Jeśli jakieś ugrupowanie, a nawet jego kandydat, nie uważało, że nadeszła pora na całkowity zakaz aborcji, zakaz refundacji in vitro, bezwzględny obowiązek religii w szkole w obecnej postaci, obostrzenia (a właściwie wykluczenie) wychowania seksualnego w programie szkoły i dopuszczało jakąś formę prawnego usankcjonowania życiowych związków dwóch osób tej samej płci (nawet sąsiadek) – było, po cichu i głośno, uznawane za nieprzestrzegające „katolickich wartości”, co znajdowało odbicie w homiliach i innych wypowiedziach.

Równolegle wierność ortodoksyjnym normom etyki katolickiej deklarował na kilku przedwyborczych konwencjach prezes PiS Jarosław Kaczyński, strasząc odbiorców jego wystąpień „ideologią LGBT” i demoralizacją edukacyjną, synchronicznie do ostrych wystąpień krakowskiego metropolity abp. Marka Jędraszewskiego. Prezes Kaczyński posunął się nawet do stwierdzenia, że poza Kościołem (rzymskim, oczywiście) jest tylko nihilizm, co wywołało protest i zaprzeczenie ze strony samego Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka.

Drugą istotną kontrowersją była różnica przekonań co do perspektyw inwestycji, do niedawna potocznie zwanej „PDH”. Janusz Szwyd wyraził wątpliwość, czy dojdzie do skutku, Mariusz Różycki zaprzeczył, wskazując, że już (za III bramą, w kierunku Jasienicy) powstaje hotel dla Koreańczyków mających uczestniczyć w realizacji przedsięwzięcia. W tej sytuacji J. Szwyd wycofał zastrzeżenia i wyraził nadzieję na rozwój zamierzenia.

Generalnie debata przebiegła bardzo spokojnie, bez zadrażnień i ataków personalnych. Mariusz Różycki próbował „doczepić się” do Wspólnoty Samorządowej „Gryf XXI” (w tym Burmistrza Polic), że jednoznacznie nie popierają polickich kandydatów, w ripoście Janusz Szwyd zaprzeczył, jako przykład pokazał kampanię sprzed paru lat Joanny Żurowskiej, a nadto zauważył, że każdy podmiot instytucjonalny (np. Zarząd Zakładów, Marszałek – jako urząd) stara się podczas kampanii uwidocznić tych kandydatów, którzy odpowiadają sympatiom kierownictwa podmiotu, więc nie ma się czemu dziwić.

Debata trwała nieco ponad 43 minuty i była jedną z dłuższych w cyklicznych spotkaniach „Kontra” organizowanych przez telewizję „HB”.

Foto: Tzw. stopklatki z transmisji

…………………………….

*) Zdarzenia takie odnotowano na pewno: w Policach, w kościele pw. św. Kazimierza i NPNMP (stare miasto) oraz w Trzebieży.

PS Do działań instytucjonalnego Kościoła nie zaliczamy świadectwa jakie P.T. Panu Kazimierzowi Drzazdze wystawił szlachetny kapłan, ks. Jan Kazieczko. Zaświadczył przyjacielowi, wolno mu było to uczynić bez zakłócania zasady rozdzielności Kościoła i Państwa.